9 stycznia, w sobotę patrol straży miejskiej jak zwykle zajrzał do mieszkania przy ul.Brackiej 10, które zajmował pięćdziesięcioczteroletni mężczyzna. Był samotny a przy tym nadużywał alkoholu, często goszcząc podobne sobie osoby. Stąd zainteresowanie nim straży miejskiej.
- Strażnicy poszli skontrolować lokal i niestety stwierdzili zgon jego mieszkańca – mówi zastępca komendanta Straży Miejskiej w Lubaniu, Stanisław Kusio. - Tak się złożyło, że dwa dni wcześniej byliśmy tam z pracownicą MOPS-u, ale pan nie chciał żadnej pomocy od nikogo. My jednak przekazaliśmy mu koce i śpiwór bo w mieszkaniu - pomimo że stał piec - było bardzo zimno.
Budynek kilka lat temu miasto sprzedało osobie prywatnej wraz z lokatorem. Czynsz, prąd i inne rachunki opłacała matka mieszkająca poza Lubaniem. Często też syna wspomagała finansowo, żeby miał za co kupić sobie jedzenie. Ten jednak pieniądze przeznaczał raczej na co innego i niekoniecznie zdrowego. Lekarz wezwany przez straż miejską stwierdził zgon, który, jak się później okazało, miał miejsce bez udziału innych osób. Czyli śmierć nastąpiła z przyczyn naturalnych. Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej robił wszystko aby człowiekowi pomóc. I to nie w sposób doraźny, dając mu zasiłki, które przepijał, czy darmowe zupki aby miał pieniądze na zakup trunków. MOPS oczekiwał od niego podjęcia leczenia choroby alkoholowej.
- Najpierw miał się zgłosić do poradni odwykowej a później na sześciotygodniowe leczenie zamknięte w szpitalu - mówi Mariola Krystkiewicz, kierownik Działu Opieki Społecznej MOPS w Lubaniu. – Chodziło przede wszystkim o to aby go podleczyć, bo długotrwałe picie jego organizm poważnie nadszarpnęło. Sama człowieka regularnie odwiedzałam wraz z dzielnicowym, niejednokrotnie trafiając na libacje, które rozganialiśmy. Był czas kiedy nie pił. Dostawał wówczas od nas zupy, bony, leki. Próbowałam mu pomóc także z ramienia Komisji Przeciwalkoholowej, której jestem członkiem. Ale nie każdy przypadek jest do uratowania. On nie był. Nie jesteśmy w stanie wszystkich zmienić, bo to jest dobra wola każdego.
Kolejne działania aby mężczyzna jakoś przetrwał mrozy miały być podjęte w następnym tygodniu. Nie doczekał tego. Zmarł w sobotę.
Z dnia: 2010-01-20, Przypisany do: Nr 2(385)